Najlepsze albumy 2015 roku (do tej pory!)

Twój Horoskop Na Jutro

Im dalej w rok, tym bardziej nadszedł czas, aby przyjrzeć się, które albumy wywarły największy wpływ w 2015 roku. Oto nasze typy najlepszych albumów roku do tej pory!



Najlepsze albumy 2015 roku (do tej pory!)

Bradleya Sterna



Interscope / Atlantyk / Wyspa

Więc teraz jest chyba czerwiec. (W każdym razie za kilka dni.) To chyba szalone, prawda? Dopiero kilka tygodni temu obserwowaliśmy szalenie szczęśliwych nieznajomych wymieniających niechlujne, lodowate pocałunki na środku Times Square, prawda? Czas: mija!

Retrospektywna lista na koniec roku stała się tradycją dziennikarstwa muzycznego i pojawia się co roku w grudniu (lub pod koniec listopada w przypadku niektórych publikacji, które są coraz bardziej wyzwalające), ale pomyśleliśmy, że zrobimy sobie przerwę w połowie roku, aby spojrzeć wstecz i docenić wszystkie dobra w tym roku otrzymywaliśmy dotychczas, od stycznia do czerwca.



Od Madonny po Snoop Dogga, Marinę And The Diamonds i Fall Out Boy, to są albumy, które pomogły nam przetrwać (pozornie niekończące się) ostatnie męki zimy, wyleczyły nas z wiosennego bluesa i rozgrzały nasze letnie playlisty na cały rok.

Czy widziałeś na naszej liście album, który Ci się podobał? Daj nam znać w komentarzach!



  • 8

    Piąta harmonia, „Odbicie”

    Wydany 30 stycznia 2015 r

    Po chwalebnym okresie rozkwitu dziewczęcej manii we wczesnych latach XX wieku, od Girls Aloud, przez Sugababes, The Pussycat Dolls i Danity Kane, w świecie słodkich harmonii i zsynchronizowanych koziołków pojawiła się poważna susza — zwłaszcza w amerykańskim popie. W każdym razie do teraz.

    Camilla Belle i Taylor Swift

    Fifth Harmony to kolejna wielka nadzieja dziewczęcej grupy, stworzona dla pokolenia #selfie. Są nie tylko zdolnymi wokalistami, ale także wpisują się w trendy — co jest niezbędne, aby przetrwać jako popowy zespół z pierwszej czterdziestki: pełne haczyków bopy, takie jak „Reflection” i „Them Girls Be Like”, są pełne #NoFilter na Instagramie i Odniesienia do Twittera, aby zadowolić nastolatków. A z każdym singlem z ich długo opóźnianego debiutanckiego albumu, wciąż pną się w górę w rankingach, od merdającej palcami, wypełnionej bezczelnością ody Michelle Obamy „Bo$$”, która gra jak niewydany Groteska jam (komplement w mojej książce) do nieskazitelnego, energetycznego popu „Sledgehammer” do ciężkiego rogowego „Worth It” (który od tego czasu stał się ich pierwszym hitem w Top 20!), zdolna trupa nadal udowadnia, dlaczego prowadzi amerykańską dziewczynę odrodzenie grupy... a one dopiero się zaczęły. — Bradleya Sterna

  • 7

    Kelly Clarkson, „Kawałek po kawałku”

    Wydany 27 lutego 2015 r

    Jeśli Kelly Clarkson jest wokalną superbohaterką muzyki pop, zdecydowała się spędzić rok jako Clark Kent i przynajmniej na razie cywilne ubranie jej pasuje.

    Siódmy album studyjny zdobywcy nagrody Grammy, który ukazał się w lutym w następstwie wyprodukowanego przez Grega Kurstina utworu Heartbeat Song, dotyczy świata, w którym wyszkolona w operze potęga nie musi krzyczeć z dachu tylko dlatego, że może. Pewnie, Kawałek po kawałku „Run Run Run”, w którym występuje John Legend i „I Had a Dream”, manifest z 2015 roku, w którym Clarkson flirtuje z jej preferowanym górnym rejestrem, ale prawdziwa magia albumu jest (co zaskakujące) zakorzeniona w tym, co jest najbardziej stonowane: Piece by Piece, Nobody i dodatkowym utworze Into the Blue, wszystkim udaje się przebić stal bez wysyłania psów z sąsiedztwa w korkociąg.

    Kawałek po kawałku , którego większość zdobywczyni nagrody Grammy nagrała w czasie ciąży, jest dokładnie tym, na co liczyła nowa mama Clarkson: w dużej mierze w średnim tempie ścieżka dźwiękowa do filmu, który zbliża się do szczęśliwego zakończenia. Nie, nie jest tak gotowy do pracy w radiu jak Ucieczka i nie pakuje Silniejszy uderzający cios, ale nie do tego został zaprojektowany. Album jest równoznaczny z wokalnym tytanem, który zdecydowanie wykazuje pewną powściągliwość, zamiast domyślnie wyć do księżyca, swoim znakiem firmowym. Udowodniła, jak przyjemne może być, gdy zamiast tego zwija się i mruczy. — Mateusz Donnelly

    Hannah Montana dostanie to
  • 6

    Duże zbiory danych, „2.0”

    Wydany 20 marca 2015 r

    Big Data to w rzeczywistości jeden normalny mężczyzna — producent Alan Wilkis — ale występuje na żywo z większym zespołem, a jego debiut pełnometrażowy jest wypełniony gośćmi. Bogaty w funkcje album często może być sztucznym przyciągnięciem uwagi lub sposobem na odwrócenie uwagi od skądinąd cienkiego materiału. Już 2.0 werbuje każdego artystę jako prawdziwego członka zespołu, maksymalizując zasoby, które wnoszą do stołu.

    Wyjątkowy album Dangerous, hit numer 1 na liście Billboard US Alternative jako cyfrowy singiel w zeszłym roku, a jego seksowny i przerażający klimat jest w dużej mierze odpowiedzialny za jego sukces. 2.0 Piosenki zespołu mają spójny, wibrujący dźwięk electro, który odzwierciedla wyraźne zainteresowanie Wilkisa nasyconym technologią światem Patriot Act, w którym żyjemy.

    Ta fiksacja przejawia się we wszystkim, od zepsutej okładki inspirowanej kodem HTML po teksty, takie jak te w The Glow z udziałem Kimbry: Ain&apost nikt nie musi wiedzieć / Everybody&aposs in the glow. Jednak 2.0 Wokal ratuje go przed byciem zimnym jak stos kabli USB: Jamie Lidell rozgrzewa Clean up swoim niebieskookim szlochem duszy, a Jenn Wasner z Wye Oak napełnia Automatic romansem. Jest to album w sensie ery przed streamingiem, warty powtórnego przesłuchania. — Samanta Vincenty

  • 5

    Fall Out Boy, „American Beauty/American Psycho”

    Wydany 16 stycznia 2016 r

    Zanim pojawił się Sam Smith, był Patrick Stump: dusza białego chłopca działająca w innym gatunku… a może po prostu innym podzbiorze smutku.

    Fall Out Boy nigdy nie byli uważani za szanowany zespół i jest to tytuł, który przyjęli przez lata, często ulegając odmieńcom z przedmieść w sposób, w jaki nie robili tego ich pop-punkowi odpowiednicy. Ale podczas gdy zespoły takie jak Taking Back Sunday już dawno zniknęły z pamięci ogółu społeczeństwa, woląc osiedlić się gdzieś wygodnie w niszy tych pozostałych super-fanów, którzy nie chcą pozwolić, by przeszłość pozostała martwa, Fall Out Boy przyjęli zmiany, rzucili sobie wyzwanie i ewoluowali . Zamierzają sprawić, by muzyka gitarowa znów była fajna… pomimo tego, że sami są wyraźnie niefajni.

    I oczywiście, w tym momencie są zdecydowanie bardziej popowi niż punkowi, ale wiedzą, co dla nich działa. Ich szósty album studyjny, obejmujący wiele gatunków Amerykańskie piękności/Amerykańska psychopatka doskonale demonstruje to, co robią najlepiej: przekształcenie sampla Motley Crue w nieskrępowany popowy utwór, rysowanie gitarowych riffów z glam rocka z lat 70. Pulp Fiction w sposób, który po prostu działa. (W końcu żaden album Fall Out Boy nie byłby kompletny bez przesycenia odniesieniami do popkultury.)

    W śpiewie Stumpa jest nowo odkryta pewność siebie, nie wspominając już o solidnej wypowiedzi z jego strony. Nie tylko potrafi manipulować swoim wokalem, aby dopasować go do różnych gatunków, które zespół chce podbić - od ciężkiego rocka przez electro-pop do R&B - ale przyjmuje charakterystyczne melodramatyczne teksty Wentza (I kocham sposób, w jaki mnie ranisz) z zapał, jakiego jeszcze nie słyszeliśmy. Te piosenki to bez wątpienia hymny stadionowego rocka, ale są wystarczająco dopracowane i wielowarstwowe, by uzasadnić bliższe słuchanie. W pewnym sensie wierzymy, że Stump śpiewa Przejdziemy do historii / Zapamiętaj mnie na wieki ”… bez względu na to, jak samoświadomy i ironiczny ma na myśli. — Ali Szubiak

    Lily Rose Depp Timothee Chalamet randki
  • 4

    Snoop Dogg, „Bush”

    Wydany 12 maja 2015 r

    Calvin Broadus Jr. jest płodny, a zaledwie dwa lata temu wydał dwa albumy: W dużej mierze niepotrzebny Odrodzony pod swoim pseudonimem reggae Snoop Lion i silny, inspirowany George'em Clintonem 7 dni funku współpraca z Dam-Funk. To, jak człowiek, który rywalizuje z Williem Nelsonem o tytuł najsłynniejszego palacza na świecie, osiąga tak wiele, jest zagadką, ale Snoop&aposs powrócił ze swoim 13. albumem studyjnym w samą porę na lato — i jest on prawdopodobnie wspaniały.

    Wyprodukowany przez Pharrella, z pomocą jego odpowiednika z Neptunes, Chada Hugo, Krzak jest tak gładki jak klasyczny Pontiac z opuszczanym dachem na świeżo utwardzonym kawałku Pacific Coast Highway.

    Otwierający album California Roll zaczyna się zacinającym się klaskaniem, które jest po części chicagowskie, a po części rażąco wyrwane z Big Sean’s Dance (A$$), po czym przechodzi w słoneczną odę do Los Angeles z udziałem Pharrella i jedynego w swoim rodzaju Steviego Wondera. R U A Freak i tak wielu zawodowców nawiązują do niego 7 dni album i syntezatory z Sensual Seduction z 2008 roku, a Kendrick Lamar i Rick Ross dodają prawdziwych hip-hopowych kawałków do I'm Ya Dogg. Jasne, nadmiernie seksualne teksty stają się bezpardonowo głupkowate i nie ma tu nic rewolucyjnego, ale kiedy to działa, to działa. Krzak zabierze cię z imprezy na tor rolkowy, a potem do apteki, gdzie kupujesz wszystkie lizaki z trawki — a jeśli ich nie masz, będziesz chciał jeden pod koniec utworu 10. — Samanta Vincenty

  • 3

    Brandon Flowers, „Pożądany efekt”

    Wydany 15 maja 2015 r

    Fani The Killers, którzy przyzwyczaili się do wielkich, falujących haczyków zespołu rockowego arena i gotowych na stadion stylizacji: wystrojony Brandon Flowers uprzejmie zaprosił was do ostrego skrętu w lewo.

    33-letni wokalista, z którym pierwszy raz wystąpił solo w 2010 roku Flaming , wziął najlepsze kluby nocne z lat 80., dodał odrobinę funku i z pomocą producenta Ariela Rechtshaida podkręcił to, co zasłużenie uznał Pożądany efekt . A już trzeci utwór z albumu, I Can Change, Flowers nawiązuje bezpośrednio do sztuki zmiany biegów.

    Mogę się zginać, mogę łamać / Mogę się zmieniać, mogę kształtować / Wytyczać szlak w ulewnym deszczu / Dziewczyno, mogę się zmienić, on pilnie błaga przez senny pejzaż fortepianu i syntezatora, który mógłby znaleźć drogę do najlepszych z Eurythmics. I w połączeniu z Still Want You, singlem, który szczyci się odrobiną retro-soulu i ekscytującym Can't Deny My Love, który zawiera produkcję godną każdego montażu treningowego Rocky'ego Balboa, Pożądany efekt przeniesie Cię do zatłoczonej kolejki przed The Roxy, gdzie z przyjemnością spędzisz noc.

    Pan Brightside mógł się przeprowadzić na drugi koniec miasta, ale zastępca najemcy z sąsiedztwa będzie urządzał imprezy, których ślepa uliczka jeszcze nie widziała. Poznać go. — Mateusz Donnelly

    Matta Kempa i Khloe Kardashian
  • 2

    Madonna, „Zbuntowane serce”

    Wydany 6 marca 2015 r

    Być może widziałeś, jak drażniła Drake'a na scenie podczas Coachelli. A może widziałeś ją siedzącą okrakiem na stole podczas ogłoszenia transmisji na żywo w TIDAL. Mogłeś nawet przyłapać ją na tym, że podczas rozdania BRIT Awards 2015 rzuciła się do tyłu na szczyt schodów w tekście „Living For Love” w przerażającym dosłownym znaczeniu. W każdym razie Madonna zrobiła w tym roku swoją sukę — w upadku i triumfie.

    serce buntownika to 13. studyjny album Madonny, co jest właściwe, ponieważ jest to bez wątpienia jej najbardziej pechowa płyta do tej pory: album trafił do Internetu miesiące przed planowanym terminem w niedokończonej formie. Ale niech izraelscy przeciekacze i kontrowersyjna promocja #RebelHeart na Instagramie: serce buntownika pozostaje jej najlepszym rekordem od ponad dekady.

    Album jest eklektyczną i euforyczną mieszanką poważnych tanecznych hymnów („Living For Love”), odświeżającej wrażliwości („Joan Of Arc”) i hałaśliwych #UnapologeticBitch Diplo, które najlepiej pasują do zadowolonej z hashtagów Królowej Popu, która nie chce siedzieć na dół. A w każdym potencjalnie wywołującym grymas momencie moment (uważaj na odniesienie do złotego deszczu w „S.E.X.”!) jest czysta i szczera melodia („Rebel Heart”), która przypomina nam o jej zdolności do dostarczania prawdziwej popowej wielkości.

    Wśród seksistowskich i agitacyjnych reakcji w mediach Madge nadal kwestionuje pojęcie „zachowywania się w jej wieku” i przesuwa granice tego, co kobieta, matka i — co nie mniej ważne! — Królowa Popu może i powinna być. Mamy szczęście, że ją mamy… bez względu na to, jak bałagan może mieć jej konto na Instagramie. — Bradleya Sterna

  • jeden

    Marina And The Diamonds, „Froot”

    Wydany 13 marca 2015 r

    Każdy, kto naprawdę wierzy, że muzyka pop nie może wznieść się ponad gęste, przypominające gumę do żucia śmieci, tylko jako szum w tle pomiędzy ruchami tuszu do rzęs, nigdy nie słyszał płyty Marina And The Diamonds.

    Ze swoim dziwacznym, operowym wokalem i dziwacznymi tekstami, Marina pojawiła się w 2010 roku jako artystka indie-pop z jej nieco chaotycznym, ale szanowanym pierwszym albumem, Klejnoty rodzinne . Poszła z nią dziwniej Elektryczne Serce , ustanawiając mroczniejsze brzmienie, solidną rzeszę fanów i efekciarską osobowość. Ale to jej najnowszy album, Froot , który widzi ją w jej najbardziej spójnej brzmieniowo. I to ma sens: porzuciła Elektryczne Serce zasłonę i poszedł więcej - i bardziej bezbronny. W końcu się odnalazła, z pewnością jako artystka, a może nawet jako osoba poruszająca się po świecie przez wszystkie jego zawiłości… i wszystkie jego bzdury.

    Piosenki z pewnością pokazują jej ewolucję: jej decyzję o porzuceniu błyszczącego popu, dzięki któremu stała się nieco bardziej popularna Elektryczne Serce był odważny. Prawdę mówiąc, nie ma mega-hitu przyjaznego dla radia Froot . To ruch, który cuchnie pewnością siebie, której brakowało jej we wcześniejszych pracach. (I szczerze mówiąc, zasługuje na to.) Być może najbardziej imponująca rzecz Froot jest tylko tym, jak bardzo jest odległy od obecnego popowego krajobrazu. Ma elementy synth-popu, ale nie jest jawnie &apos 80s, ale to leniwe porównanie, ponieważ Froot udaje mu się pozostać mocno zakorzeniony w teraźniejszości. Marzycielski, chorobliwy i uroczysty album jest rodzajem oksymoronu, który tak naprawdę nie zadziałałby dla żadnego innego artysty: zdecydowanie jest to Marina. — Ali Szubiak

Artykuły, Które Możesz Lubić