Bishop Briggs uwalnia się na debiutanckim albumie „Church of Scars”

Twój Horoskop Na Jutro

Biskup Briggs zawsze był artystą, którego warto obserwować. Po raz pierwszy zwróciła na siebie uwagę swoim singlem „River” z 2016 roku, który szybko stał się wirusowy i od tego czasu zgromadził ponad 100 milionów streamów na Spotify. Jej debiutancki album „Church of Scars” to oszałamiająca kolekcja alt-popowych hymnów, która ukazuje jej niesamowity zasięg zarówno jako piosenkarki, jak i autorki tekstów. Od początku do końca Church of Scars to emocjonalnie naładowany album, który porusza tematy złamanego serca, straty i odkupienia. Potężny głos Bishop Briggs jest idealnym nośnikiem dla tych piosenek, a ona wykonuje każdą z nich z przekonaniem. Wyróżniające się „White Flag” i „Wild Horses” to zniewalająco piękne ballady, które zostaną z tobą na długo po zakończeniu albumu. Jeśli szukasz artystki, która nie boi się obnażyć swojej duszy, Bishop Briggs jest dla Ciebie. Church of Scars to oszałamiający debiut, który przygotowuje grunt pod długą i pełną sukcesów karierę.



Bishop Briggs uwalnia się na debiutanckim albumie „Church of Scars”

Dana Getz



Jabari Jacobs

W 2016 roku Bishop Briggs przedzierała się przez scenę alt-popu jak błyskawica – nagły i wszechogarniający, a jednocześnie nieco tajemniczy, podbijając listy przebojów, pozostawiając swoich słuchaczy wciąż przesiewających kurz. Jej przełomowy singiel, gardłowy, przeszywający duszę Rzeka , oferował intymny, poetycki portret oczekiwania i pożądania, ale osoba za nim, przynajmniej na początku, była bardziej skromna. „Jest tajemnica otaczająca biskupa Briggsa , napisał Fader. Kim jest ta dziewczyna Bishop? zdziwiony Brooklyn magazyn. We wczesnych wywiadach odmówiła nawet ujawnienia swojego prawdziwego imienia (to dla przypomnienia Sarah McLaughlin).

Ale po dwóch latach, wielu singlach i występie otwierającym trasę koncertową Coldplay &aposs 2016, Briggs jest wreszcie gotowa, by dać się zobaczyć – lub, jak to ujęła, „żyć zgodnie z prawdą”. Jej debiutancki album, Kościół Blizn , jest świadectwem tej mentalności, wspierając surową, beczkowatą bluesową pułapkę szczerymi refleksjami na temat życia i miłości, i dając początek najbardziej uczciwej pracy, jaką kiedykolwiek stworzyła.



„Im więcej pisałam, tym bardziej bezpośrednia i bezbronna stawałam się zarówno wobec ludzi, którzy mnie słuchali, jak i wobec siebie” — mówi 25-letni Briggs w rozmowie z MaiD Celebrities. „To pewnie wyzwanie, aby nie chować się za poezją i metaforami, a wiele z tych rzeczy zachowałem nietkniętych, ponieważ są mi wierne, ale naprawdę skłaniałem się też do bycia bardziej bezpośrednim i mówienia dokładnie, co czuję”.

Większość projektu koncentruje się wokół tego, co Briggs nazywa długim, burzliwym romansem z muzyką. Dorastała, słuchając oldschoolowych artystów, takich jak Aretha Franklin i Otis Redding, i sprawdzając swoje występy w barach karaoke – rytuał przejścia w miastach takich jak Tokio i Hongkong, gdzie dzieliła swoje dzieciństwo. W wieku 18 lat przeniosła się do Los Angeles na studia, gdzie zaciąła zęby, występując w każdym miejscu, w którym się pojawiła, i ostatecznie podpisała kontrakt płytowy.

„Myślę, że [muzyka] może trochę złamać ci serce, jeśli chodzi o komercjalizację lub sprzedawanie jako produkt” – mówi Briggs. „Ale nie znam większej miłości. To chyba coś, co mnie tak bardzo wypełnia, a może też coś, co naprawdę wykorzystuję jako narzędzie terapii. To coś, za co byłem naprawdę wdzięczny, być może tylko za moje zdrowie psychiczne.



Jednak Kościół Blizn został również zaczerpnięty z relacji, które prawdopodobnie nawiązała i zerwała podczas swojego burzliwego rozwoju — zaczynając, jak wiele świetnych albumów, od zerwania.

„Wszystko tak naprawdę zaczęło się od &aposWild Horses&apos, który był jednym z pierwszych utworów, które wydałem. Zostało to napisane w czasie, gdy nie wiedziałem, czy mogę być w związku i być szczęśliwym. Nie wiedziałem, co to oznacza” — wyjaśnia Briggs. „Myślę, że czasami istnieje wrażenie, że opuszczasz związek, ponieważ jest on prawdopodobnie zły i prawdopodobnie walczysz, ale czasami po prostu musisz dowiedzieć się, kim jesteś na własną rękę, a może zatraciłeś się w tym związku. Nie zawsze chodzi o złość. Czasami to może być rozpacz.

To chyba trafny punkt wyjścia do nagrania, śledząc wzloty i upadki bólu serca od piekielnego, triumfującego „White Flag” do ponurego i gorzkiego „Lying”. Kościół Blizn , pomimo , to nie tyle album rozstania, ile wyzwolenia, wypalający niegdyś enigmatyczną aurę Briggs'apos i pozostawiający ją, by wstała z popiołów — wciąż ognista, ale wolna.

Kościół Blizn jest teraz.

Artykuły, Które Możesz Lubić